VILLA EVA - NIEBOKRĄG
Wspomnienia napływają.
I mimo że w Łodzi aktualnie pada, to ja czuję jeszcze tamto słońce z Gdańska – z miasta, które odwiedziłam w połowie kwietnia.
11 dzień kwietnia
i wszystko spakowane. Trójmiasto czeka. Czeka też na mnie wspaniały pokój w hotelu VILLA EVA
(Gdańsk). Pociąg rusza, czuję szum morza w głowie, mimo że to tylko powietrze. Ale już niedługo, chwila, dwie i dotknę plaży, obejmę ramionami „niebokrąg”.
– bardzo miłe i ciepłe powitanie. Klucz do apartamentu numer 1 z widokiem na ogród i życie. Bo w VILLA EVA wszystko żyje, pulsuje, posiada swój rytm i zapach – o każdej godzinie odpowiednio wymierzony i wkomponowany w duszę. Apartament robi wrażenie. Uwielbiam czystość i biel. Białe ręczniki złożone w kostkę, przygotowane specjalnie na mój/nasz przyjazd, świeży zapach pościeli i pościel – również biała, elegancka, przyjemna w dotyku. Otwieram drzwi na patio. Mam tutaj „swój kawałek ziemi”. Mogę w każdej chwili wyjść, zaczepić myśli o drzewa i niebo. Poczuć powietrze napływające z chłodnego lasku. CISZA I SPOKÓJ. SPOKÓJ I CISZA. Obiekt VILLA EVA – doskonały dla tych, którzy marzą o spokoju.
– suszę włosy na patio. Znajduje się tutaj mały stolik. Siedzę na krześle. Kiwam wyobraźnię, piszę wiersz. Inspiruję się ptakami, roślinnością, widokiem i przestrzenią. Białe winogrona dopasowane do białego talerza – również lądują w wierszu.
Zbieram myśli. Lubię miejsca, w których mam czas. Miejsca, w których zatrzymuję się nad kartką papieru, notatnikiem w telefonie, biletem. Białą filiżanką pysznej, śmietankowej kawy. I zatracam się w tym tak „poetycko”. Bo za chwilę dawka adrenaliny lirycznej – Spotkanie alternatywne z Chaosem w Bunkrze.
– spaceruję. Obejmuję oczami i myślą VILLĘ EVĘ. Okolice. Miejsca. Jest tutaj wygodnie i komfortowo. Można skorzystać z powietrza i ze świata. Inspirują mnie małe/duże rzeczy: podświetlana kabina prysznicowa, poduszki, lustro i patio. Fascynuje mnie mydło – inspiruje cappuccino.
I w tym miejscu należy wspomnieć o kawałku wyrwanym z historii i o wyśmienitej kawie, która w pewien sposób wiąże się z tym miejscem. Z korzeniami rodu Tadeusza Kulczyckiego – właściciela obiektu - łączy się opowieść o Franciszku Jerzym Kulczyckim. Urodził się pod Lwowem. Zajmował się tłumaczeniami (język turecki), był także kupcem towarów orientalnych. Historia mówi, że otrzymał on wszystkie wozy z kawą zdobyte po uciekających Turkach. Leopold I wyróżnił go przywilejem otwarcia pierwszej kawiarni w Wiedniu. Nosiła ona nazwę „Pod Błękitną Flaszką”. Serwowano tam kawę odcedzoną, zabieloną mleczkiem i osłodzoną miodem. Spotkało się to z wielkim entuzjazmem smakoszy. VILLA EVA kontynuuje tę tradycję. Taka właśnie kawa serwowana jest w hotelowej restauracji. Warto spróbować. Warto również udać się na pyszny obiad albo wybrać z bogatego menu "lunch dnia". To oferta doskonała.
Wracam do kawy. Od zawsze mnie inspirowała, nadal inspiruje - kawa. Zapach, smak, filiżanka. Potrafię ją rozpuścić w wierszu tak, aby czytelnik wypił porcję słów/zapachu słów i snów ze smakiem:
pomiędzy kawą a kawą
mój spokój a twój oddech
próbujemy zjadać skały
aby zmartwychwstały wszystkie mosty
15 dzień kwietnia
– pakowanie. Pakowanie walizek i wspomnień. Spacer nad morze. Słońce pomiędzy winogronami i krzesła ciepłe od słońca. Szum światła. Podziwiam wszystko to, co udało mi się zapakować do głowy.
Morze. Spotkanie autorskie. Spacery, wino(grona), kawę. Żegnam się ze wzruszeniem z właścicielami obiektu, z przemiłymi paniami z recepcji. Zasuwam walizkę (wspomnień i sentymentów). Ale nie wyrzucam klucza. Bo VILLA EVA to miejsce, do którego chciałoby się powrócić. Miejsce, które na kilka chwil stało się przestrzenią idealną dla mojego poetyckiego serca. Bazą wypadowo-kontaktową – z idealnym połączeniem – szlakiem nad morze. Miejscem, w którym marzenia mają kształt.
Gorąco polecam. A za możliwość pobytu w tak uroczym obiekcie z duszą pragnę gorąco podziękować Właścicielom, którzy z otwartym sercem przyjęli mnie w progi swojego świata.
Zapraszam na stronę obiektu:
Komentarze
Prześlij komentarz