jadłospis
Liczę ludzi. Nikt nikogo nie będzie miał dosyć. Pewnie jakieś 30. Osób. Tak, każdy przyniesie kotlety. Heh. Zrobię zupę. Koktajle. A niech się nam przelewa. Od dołu tak do sufitu. Sylwester.
Powinnam jeść tylko watę i pieprz. Lizać z dłoni. Może. Jeszcze z towarzyszącą? Naprawdę się pomieścimy w takim żywiole. Jak miło! Ja lubię - na parapecie też można siedzieć. I skakać z parteru na parter. Oczywiście, że można. I ubrać się na biało. To w końcu DOM WARIATÓW. Tym razem - DOBRY Sylwester.
Zaproszenia się sypią jak chmury w kącie nieba. I jeszcze dzień całowania był wczoraj. Smacznego. Dobrego Boga i bogów. Jestem wierząca. Nie palę.
W Sylwestra zapalę GŁUPA. Z Wami.
Liczę ludzi. Jak dobrze. Każdy zadowolony. Z wielkim bananem na twarzy. Świąteczną mandarynką. Widziałam dziś srebrną muszkę w Rossmannie. IDEAŁ.
Kaftany bezpieczeństwa jak wiersze będziemy pisać. Znów ktoś dzwoni i pyta. Naprawdę/ Dziękuję/ Poproszę. Zapomniałam doliczyć. Jeszcze Karol i Pola.
Dobrze mi teraz i ciepło. Nie lubię niedopowiedzeń. I niedożywienia DUSZY. A takie bywało latami. Teraz jest sprawa otwarta. Jak supermarket na dobę.
24 ha!
___
Palcami.
Obieram mandarynki i marzę.
Pięknych chwil na ten nowy Rok, niezapomnianych, wyjątkowych :*
OdpowiedzUsuńuściski i buziaki :*
Już jutro :) Będzie pięknie!
OdpowiedzUsuń