Dla T.

Dla T.

kiedy umierała słychać było szept ściany
pstrokate pióra wystawały spod powiek
to była śmierć na niby i zabawa w bociana
obok na kolanach plama krwi i człowiek
o długim imieniu i pastelowych włosach
bose wiersze i porąbany wszechświat
żebra(k).

wszystko (wy)pływa
organy drżenie stare fajki pochodnie popiół
na połowę z feniksem rozdarty
oparty o tamtą głowę
teraz już same kości porzucone
obojczyki oparte o kant dupy
potłuc.

każdy ma swoją traumę i koronkowe poranki
swój stos albo grę w palanta
inny język
inaczej otwiera usta
dziecko w kółko i krzyżyk rysuje szubienice
rzuca kamieniem w różaniec

dni mogą być blade i chore na schizofrenię
albo jakąś inną histerię arytmię anoreksję
niepodobną do Boga
zazdrość.

lubiła ciepłe motyle
wiklinę
i małe metalowe kaganki
znicze w kamionkach
lubiła wsuwki

Komentarze