mam piwne oczy

Włóczymy się po knajpach. Powietrze mroźne, ale dodaje skrzydeł (i szalików). Ludzie dodają skrzydeł. Jot ma problem z palcami. Trochę gaśnie. Wcześnie eN miało takie rozterki. Rząd krzywych domów doskonale wchodzi mi w obiektyw. Ulica cała rozkopana. Pędzimy na spotkanie. Stop. Prawie nam autobus ucieka. Jeszcze auta szukam, ale dzisiaj piję, więc dzisiaj nie szukam. Poprawiam czapkę. Nie zdejmuję czapki. Chodzę w czapce. Czytelnicy pytają, dlaczego w czapce. Odpowiadam, że lubię czapki. Uśmiecham się. Robię foto nogi w 99. Lubię buty. Kupuję buty. Czarne glany. Mają czarne sznurowadła. Kupuję spodnie, podarte. Dżinsy. Kupuję coś jeszcze. Kupujemy dzbanek. Piwa. Mam piwne oczy. Nieprawda. Mam bardzo piwne oczy. Kupujesz buty. Czarne. Mają czarne sznurowadła. Kupujesz drugie buty. Beżowe. Z kotem. Jutro będziemy dzwonić po kota (nie do głowy). Jest czarny i ma milutką mordkę. I jeszcze jest biały. W zasadzie to jest mieszany. Pewnie mruczy i może ma alergię na mleko. Albo na kurczaka. Uśmiecham się. Znów. Idę na spotkanie liryczne. Rozmawiamy. Kawa smakuje jak w Szczecinie. Jest przemiło. Uśmiecham się. Podpisuję książki. Wzruszam. Wszyscy cię znają. Spotykam kogoś, a on czyta Chaos. Wyjmuję twoją książkę. Czekam na twoją książkę. Ludzie udostępniają. To nie są przypadki. To będzie za chwilę 80 tysięcy. To może spotkanie. Przyjedziesz do nas. Nad morze. Do dzieciaków. Dla dorosłych. Wszędzie pojadę. Uśmiecham się. Robimy selfie. Kilka pamiątek. G. wraca do siebie. Z podpisem dla D. I tu winno być dopiero: Kupuję buty. Mają czarne sznurowadła. Glany. Chodzę w czapce. Nie zdejmuję czapki. Jestem szczęśliwa. Mam długie włosy. 

Komentarze