serduszko

Ta klinika nie przypominała kliniki. Raczej jakiś ogromny hotel w centrum dobrego city z terrarium. Wchodziło się w środek smoka na wdechu, drzwiami, które przypominały skrzydła. 
- Pokój nr... do końca i po lewo, Serduszko - usłyszałam od pani w rejestracji. 
Tak sobie siedziałam chwilę w poczekalni, a ze ścian spoglądały na mnie kolorowe dinozaury.
Miło być Serduszkiem - pomyślałam.

Komentarze