widoki. paranoje
widoki. paranoje
Ludzie najczęściej widzą tylko to, co krzyczy. Albo krzyczą.
Ja nie rzucam się. Z mostu ani w oczy.
Siedzimy. Cisza jest obłędna. Nie mydli nas jak bańka.
Domy, w których żyją ci wszyscy zmęczeni (niezbyt) szczęśliwi, przykryte są
firanką.
Mają światła i oczy. W każdym oku ukryty lęk, piwo, pilot, papilot, flaszka.
Ale kanał.
Coś im nie wyszło.
A mogły być tylko powitania. Całowanie ręki. Duszno.
Mogły być zaklęte. Ule, uliczki, wyłączone telewizory. Szum
twoich powiek na moich skrzydłach.
Pabianice, piątek
Komentarze
Prześlij komentarz