moje lustra są wolne

Przeglądałam fejsa, może nawet trochę bezmyślnie, bo upał mocno daje po głowie i trafiłam na ten obrazek. Bardzo mnie poruszył. Może dlatego, że kiedyś też bardzo się bałam. Życia, świata, człowieka. Może dlatego, że jakoś mnie dotyczył. Kiedyś, w tamtym "życiu", "świecie", w "mroku"... 

Moje lustra są wolne. Moja ściany też. Mój dom otwarty na miłość. Dziś już niczego się nie boję. Dziś już potrafię uwierzyć. Mogę jedynie wyrzucać sobie, że pewne decyzje podjęłam za późno, że może powinnam wcześniej (o kilka lat). A może to właśnie wtedy zaczął się idealny czas. NA ŻYCIE. Ani sekundy wcześniej. Nie wiem. Gdzieś tam w środku brakowało odwagi, a może to Chaos daje mi ten najpiękniejszy brokat? Utwierdził mnie. W przekonaniu, że mam siłę. Że mam moc. 

Moje lustra są wolne, a Twoje? 



W relacji na Instagramie wrzuciłam kilka słów, które przypłynęły jak rzeka...  Do obrazka....

Wybacz mi... 

Właśnie tak potem modlą się ludzie do luster. Że przegapili czas, wielką miłość, wielkie szczęście. Właśnie tak płaczą.

Kiedy zamiast miłości wybieramy strach.
Kiedy zamiast radości - smutek.
Kiedy każda nasza decyzja dyktowana jest przeświadczeniem: tak nie wolno, nie wypada, to jest złe.
Kiedy pielęgnujemy cierpienie i samotność.
Kiedy nie chcemy już ufać.

A czas ucieka. Zróbmy więc wszystko, aby nie obudzić się za sto lat z taką właśnie refleksją (jak na obrazku).
Żyjmy pełnią świata i człowieka.
Budujmy mosty. Nie mury.
Niech nas cieszy to życie!

___

Moje lustra są wolne, a Twoje?

Komentarze