jutro

To czas, kiedy marzną dłonie i usta. To już ten czas. I mur robię - w efekcie końcowym biały. I jeszcze jedno ramię do sypialni - także białe i koronkę gdzieś tam. Plecie czas, w którym marzną dłonie i usta. Już. Tak - to ten czas.
Wszystkie ściany bielą się stają. Urzeczywistniam je jak chmury. Te, które białe. Spokojne, delikatne, mieszane oczami, gdy koronkowa przestrzeń.
Piję białą kawę i myślę. Na biało. Co jeszcze? Może to, że sypiam. W białej koszuli do rana. Mam takie dwie. Na specjalne sny. Jak na specjalne okazje. A okazja specjalna wydarzy się ósmego. Października. Specjalnie. I jeszcze wcześniej...
___

Z Gerti i Lilą siedzimy u Rozi. Rozalia rozlewa wszystko. Nie na koszulę, a w kieliszki. Mineralną i czas. Ucieka przez palce, włosy, usta. Jak wódka czy inny procent. Na procent to się brało - kredyty. Dzisiaj kobiety mają lekkie nakrycia, głowy i lekkie obyczaje. Napiszę książkę prostą albo prosto jak w mordę strzelił. O prostytutkach, prostych sutkach, skutkach, słupkach rtęci, snach i samojebkach. Najpierw jednak "Siedem..."

___
To już jutro.

Komentarze