jest fantastycznie

*
Późną, sierpniową nocą. Chłodny już księżyc chyli się do okien. Puka do mojej kawy. W redakcji. Spędzam tu już czternastą godzinę... Jest fantastycznie! 

Prawdziwy pisarz nie może stać w miejscu. Co najwyżej może siedzieć w miejscu i pisać (hah).

*
I może jeszcze to, że skończył się nakład mojej powieści Play listy, czyli nie wszystkie fobie są o miłości. Przyjemnie, kiedy książki rozchodzą się w tysiącach egzemplarzy. Kiedy kolejne dodruki, wydania, nakłady uświadamiają mi, że jestem potrzebna, że moje pisanie jest potrzebne, że. 

Wkurwia Cię to (heh). (Bo są też tacy, którzy mają alergię na moje sukcesy). 
Wkurwia Cię to tak bardzo jak chujowa wiosna, bo bez kwiatów. Irytuje jak przechlapana zima, jak lodowate lato i miłość bez powrotu. Drażni jak nieumyta klamka, zawalona klejem, guma podklejona pod ławkę w szkolnej stołówce, brudne łapy, podarta myśl, kiszka, bluzka. Jak niepokorne dzieci, które wybijają szyby w oknach (specjalnie), jak mejl/list/telefon, który nie nadchodzi, jak pukanie do drzwi, którego nie ma. Jak zblazowane powietrze. 
Trudno. Ochłoń. Musisz to jakoś przełknąć. 

Będzie dodruk/wznowienie/nakład/wydanie 2017. Będzie powieść. Będzie esej. Będzie specjalne wydanie Chaosu..., antologia, manuskrypt. Wszystko będzie. 
Zaprawdę powiadam Ci... jeszcze tupniesz kopytkiem ze złości, a wiem, że Twoja złość rozległa jest jak spalona słonina. 

Komentarze