pomajaczone

Jutro pójdę zobaczyć to nowe mieszkanie, przyda się jakieś kolejne miejsce do szczęścia. Może na studio albo na wiersze? Dzisiaj sprzątam dach. Pogoda zwariowała. Oszukuje nas małpa tak trochę, bo tyle słońca puściła na świat. Ale to dobrze. Lubię dobre kłamstwa, kłamstewka, drobne mamienia, sny. Są potrzebne. Trochę złudzeń i złuszczeń złości, jakieś bajki, majaki, gwiazdy na rękach. Żyję w pomajaczeniach. Od kilku dni piję herbatę odchudzającą. Piję i piszę. Do ciebie też piszę, ale nie wysyłam. Zjadłam twój numer telefonu. Kiedyś ludzie mieli fazę. Na SMS-y, różne takie, a dziś nawet nie pamiętam sygnału, dzwonka, który mówił o przyjściu liter na świat. Dziś mesendżer dzwoni niebieską chmurką, dzisiaj fejsbuk - ziemia i niebo, to wszystko. Każdy ma taki sam dzwonek. Czasem nie wiem, do kogo przychodzi (szczęście). Dostaję setki, tysiące takich wiadomości. SMS się przeżuł, przegrzał, przeżarł jak niektóre miłości, nienawiści czy wzruszenia. Sidolux ładnie pachnie. Na dachu zawieszę motyle. Mam trzy wywiady w kwietniu.

Przyjdziesz. Pogapimy się w niebo o północy. Tylko nie zjadaj księżyca. Nigdy nie zjadaj księżyca. Dobrze?

😉

***

Wieżowce stoją nieruchomo. Mrugają w oknach ludzie, zmieniają zasłonki. Zasłaniają stare buty i stare dzieje. Zamyślam się, zmyślam. Mój Manhattan oddycha.

Komentarze