placebo

Auto zastępcze śmiga jak trzeba. Rocznik 2016. Stan idealny... Przyjemna zabawka. Czy teraz się boję? Mam jakiś uraz. Skłamałabym, gdybym. Ciągle widzę te zmasakrowane auta. Ale nie mogę stać w miejscu. Nie chcę zamykać się w domu na psychotropach i wyć. Nie można pękać. Nawet w obliczu połamanych nerwów. Świat nie ma czasu na postój. Zasuwam z książką. Odstawiam leki i lęki na inną półkę. Niech sobie tam zimują, niech się przedawnią, prześpią ze sobą i pomiędzy. Przeterminują. Zesrają się. Muszę jeść. Nie mogę spadać z wagi ciągle, bo ciągle ściskam spodnie na pasek. Mam doły w policzkach. Wszystko płynie. Wszystko leci. Anorkę odstawiam, hydro i nerwicę. Biorę Martini i zbożowe oczy. Bredzę. Lubię ten stan, kiedy czuję te przyjemne motyle w brzuchu, łaskotanie, skowronki. Lubię tę siłę, która uczy mnie, jak pokonywać przestrzeń. Lubię. Wstawać z kolan i zasuwać dalej po szczęście! Lubię... 


od teraz: motywacja

Komentarze