zapierpapier

Chciałam zapisać dwie myśli. Spać mi się nie chce. Zjadłam wszystkie fioletowe śliwki. Jedzenie śliwek po wódce robi dobrze. Można się skoncentrować. Ha! Można napisać opis do książki. Adelinę można przepisać i Kasandrę ubarwić kredką do oka, nie rozmazywać się w sumieniach świadomości. Ale się narobiło. Postawiłam ostatnią kropkę w szkieletach. Teraz redakcja. Miło, miło. Najs, najs, najsik. Ty też czujesz ten bełkot? Ha! Driny u Leny były idealne. Śliwka czarna i kilka rozbitych spojrzeń. Moje czarne dresy z eleganckim troczkiem i czerwona koszula, włosy - także czerwone. Zmieniłam kolor na zimę. Jeszcze jesień. Plotę strumień trzy po trzy. Szukam wagi. Zgubiłam kilka kilogramów od wtedy. Do teraz. Wilhelm twierdzi, że sterczą mi kości. Jak ja Was uwielbiam! Jeszcze Ira, która dostosowała idealnie tę grację, bucik, słowo, klimat - do czerwonej sukienki. Do Adeliny. Jestem ukontentowana! Tylko pogoda nadal pod psami. Szaleją bure chmury, w łaty i w łapy. Hau Hau! Kiedy premiera? Czas ma taki zapierpapier, że wszystko dzieje się w tłumie. Kawa w El Toro, linia 96, kolejne propo. A propos pozycja - siedzę sobie teraz wygodnie i zjadam chmury. Smaczne są. Mam wypieki. Książka pójdzie w druk. Rozanieliłam policzki i usta za Tobą. Ładnie mi tak.

Komentarze