Eternity

jeszcze nie wychodzę
z kuchni
dochodzą pijane sny
zatajam pewne fakty i ci(e)szę się kiedy milczę do prawego żebra

nic mnie już nie obchodzi
ani jeziora w twoich oczach
ani to co się spieprzy
po południu
po wódce 

odpuść

tak mnie uczono
- cholera
a przecież droga nie zawsze musi prowadzić do piekła
bo możliwe są powroty
do poprzedniego celu miejsca etapu zdarzenia
piosenki pióra i liście

czasem tylko nie warto
używać imienia Leon
czy innego imienia
chodzić po wazelinę do kiosku
po(d)pisywać się
udawać że ktoś nas nie wzrusza 

liczby nieparzyste zawsze bywają samotne
jak pomarańczowe światła
wciśnięte w środek (u)licznej wojny
ale tam
pomiędzy zielonym a czerwonym
zawsze można zaleźć (s)pokój.

Komentarze

  1. czasem warto zmienić lokal
    i zapalić białe ledy... w łazience

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. dziękuję Kejża :)
      dobrego wieczoru/ nocy/ smaku kawy.

      Usuń
  3. Oj, chciałoby się tego pokoju tak na wieczność. Nawet w kuchni ;). Ale znam świat, gdzie pomiędzy zielonym a czerwonym nie zawsze można znaleźć (s)pokój. Czasem to mocne danie po hamulcach i zatrzymanie się gdzieś na środku skrzyżowania ;). Czasem (czyiś) pacyfizm to ściema, a kiedy mówimy, że nic nas nie obchodzi, to obchodzi nas wszystko. Zwłaszcza, kiedy jest się nieparzystym. Bo liczby nieparzyste to i pokój, i wojna. To pomarańczowe światła, ale i ucieczka poza wszelkie żarówki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proponuję, byś założyła bloga. Uwielbiam te Twoje myśli. Nawet jeśli płyną w zupełnie inną stronę. Nawet jeśli w inny (nie)spokój wciskają się pomiędzy wszystkie światła. A tak zupełnie na serio to myślę, iż ryzyko jest zawsze. Nawet w tym samotnym pomarańczowym ludziku z sygnalizatora. Bo czasem ciężko wyhamować. A czasem ciężko (po)ruszyć inne światła.
      Ściskam :)

      Usuń
    2. Bloga? Nieee... ;). Chyba, że kiedyś ;). Kiedyś jest nam nieznane, więc może wtedy, kto wie... Póki co o tym nie myślę ;).

      Usuń

Prześlij komentarz