Uroczysko Lublinek

Stęskniłam się. Za tamtym światem, który na Uroczysku mówi: i taka piękna ta noc. Bo diabła przecież tam nie ma, anioł przemknie czasem jakimiś dziewiątkami z krańcówki. Autobusy urocze wyjeżdżają do kolan, mijają szumy wrażeń i myśli. Pijemy kawę, colę i jakieś ciemne Książęce. Strzelam telefonem w oczy i w stół. Samojebnięcie pierwsze, drugie i piąte. Wtedy miałam czarną bluzę, dziś mi do twarzy w piżamach. Zmieniam je. Jak rękawiczki. A mróz śmieje się oknem i nie potrafi przestać. Mogłaby to być wycieczka życia, obłęd, karuzela, koniki. Mogłaby to być podróż dookoła Łodzi, wszystkie serca, zadupia, rytm, oczy i łzy. Ze śmiechu. A w tamtych oknach w styczniu był śnieg (2014) i jeszcze jeden śnieg (2015). 
___
Lubię tę linię, kreseczkę, kreskę, ścieżkę, ścieżynkę, śnieżynkę. Lubię. 

Komentarze