utleniona
Nie nadążam dosypywać cukru do wyobraźni.
- Chaos
Wracam do Portu na chwilę. Po trip. Próbuję ugłaskać drzewa i czas. Ładuję baterie, akumulatory, słońce. Przede mną piękna pogoda.
Zrobiłam już tyle rzeczy, że nie obejmuję ramionami. To mnie obejmuje niebo. I ziemia.
Uśmiecham się do kawy. Jadę do W., analizuję przedsionki. Nie korzystam z nawigacji. Gubię się w Łowiczu. Bawię z Izoldą, przeklinam krótkie doby, śpię po 4 godziny, analizuję Warszawę. Mam wiarę, nadzieję i miłość. Jutro telewizja. Szukam koronki.
Jest lepko od światła. Zdążyłam się wzruszyć, zdążyłam uprasować złą koszulę, zdążyłam rozciąć kolano kranem. Chyba na chwilę straciłam przytomność. Koło ratunkowe niech zawsze będzie z nami.
Dobrej niedzieli! Uważajcie na siebie, bo w natłoku pozytywnych emocji również można się poturbować ;)
Też uważaj na siebie! Abyś w pośpiechu nie rozbiła marzeń. I drugiego kolana :(. Buziaki ;*! Niech dzieje się piękno ;* ;*!
OdpowiedzUsuńZ kolanem lepiej :) Okłady z lodu i maść. Trochę drapie i boli ta kontuzja, ale najważniejsze, że z duszą i marzeniami wszystko w porządku :)
UsuńPiękno i moc wzruszeń.
Wszystko na lajf opowiem, jak tylko dobiję na stałe do Łodzi i do mojego portu. Póki co jestem prze-lotem. I dalej w drogę. Dzieje się. Oj tak :D
Uściski! :*