grają duchy po spotkaniu

Jak dobrze, że umiemy wybaczać.

Nie wiem, od czego zacząć, bo tutaj nie ma początku. Jest środek i może być jakieś dalej. Z hukiem uderzają we mnie refleksje. NIE ŻAŁUJĘ.
Człowiek się zmienia. Ludzie się zmieniają i czasy, i światła, i szanse. Świat się zmienia i wyświetlacze telefonów komórkowych, smaki lodów, dreszcze. Wszystko się waha/buja/odchyla (czasem od normy - tylko czym jest norma? No czym?). 
"Nie poznałam Cię" - słyszę. "Nie poznajesz mnie" - myślę. To też się zmienia. Wygląd.
A potem już tylko słucham. Uważnie. Słuchanie ma w sobie tę moc, tę magikę, że pozwala uwierzyć. Słucham i patrzę. Spojrzenie potrafi przynieść ze sobą prawdę. I coś się we mnie łamie, i pachnie coś jak motyl. I żal przechodzi. I może. I może się jeszcze spotkamy. Na pewno spotkamy się. GDZIEŚ.

Komentarze

  1. Zastanawiam się, jak smakują takie spotkania. Wyobrażam sobie ulgę, jakieś oczyszczenie. Czasem marzę... Ludzie się zmieniają, to prawda. Zmienia się wszystko, co roku rosną nowe liście, mają inne kolory, choć wydają się być podobne.
    Gorzej, gdy drzwi zamknięte są z drugiej strony, a od naszej nie ma klamki... I nie ma innych dróg.

    PS. I tak... Dobrze wybaczać :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm... Jakbym miała to opisać, to chyba na początku był DRESZCZ /taki od NIEPOKOJU. Później nadeszło zmieszanie. Następnie CISZA, SZOK, a potem już ROZMOWA. I SMAK. Myśli, kawy, powietrza. Dużo refleksji. I znowu CISZA. ZAMIESZANIE. SPOKÓJ. OCZYSZCZENIE.
      Jest mi dobrze. Czuję przy sobie miękki, przyjemny "SUMIEŃ". I jeszcze to, że pięknie poczuć, iż po tak długim czasie nieobecności komuś zależy. To był prawie rok...
      Na tego typu emocje muszą być jednak otwarte dwie strony. Odwaga po stronie 1 - że napisała. Odwaga po stronie 2 - że otworzyła na nowo drzwi. Życzę Ci, aby i Twoje marzenia się spełniły. Może jednak znajdzie się klucz do drzwi, a jeśli nie klucz, to siła przyciągania/przenikania (?) przez drzwi.
      Wiesz, wyznaję zasadę, że tylko to co prawdziwe, jest w stanie przetrwać wszystko. Atrapą i ściemną nie jestem zainteresowana. Trzeba wiedzieć, kiedy zaczynać na nowo i trzeba wiedzieć, kiedy przestać. Tego się nauczyłam. Już. I tego się trzymam :)
      P.S. Sorry za ten wywód. Mam dziś wenę twórczą ;) hah

      Usuń
  2. rudakostkalodu15 lutego 2016 16:57

    Jeszcze czekam na nadejście "nie żałuję", na razie w fazie: znów dałam siebie za dużo - zapachu, kawy, ust, dotyku.
    Wiem, że Ona zauważy niedługo wokół siebie pustkę, którą do tej pory zapełniałam swoim powietrzem.
    Ale... jeszcze nie teraz, teraz jeszcze trochę "żałuję

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz