biały ryż

Będzie mi znowu głupio. Wiem to. Tak samo jak wiedziałam to rok temu, dwa tygodnie temu i wczoraj. Wiem to także dzisiaj. "Głupio", czyli jak? TAK, jakby ktoś do wody włożył mielonkę tyrolską, a potem próbował ją zawinąć w maszynopis książki (tej która się pisze, bo przecież się pisze. Prawda?). Głupio to ja czasem gadam do siebie albo głos do mnie gada. Wewnętrzny. Albo próbuje przegadać (mnie). Albo skrzypią jelita i brzuch. Jak nienaoliwiona huśtawka/zardzewiała sprężyna/dziurawy Bangkok (to znaczy brelok z Bangkokiem - który też skrzypi). 
Każdemu jest czasem głupio przecież - pocieszam się, pożerając kolejną garść ryżu z Biedronki. Znowu ten ryż - myślę. Miasto duszne ma w sobie coś, czym można sypać (na ślubach) i co można zjeść, co się przykleja do rąk i co można sobie przypadkiem wysypać "za cycki"  (a raczej pomiędzy). Cholera - i tym razem jest to ryż. A czasem chcesz/pragniesz, żeby coś było po prostu TWOJE.

Nie mogę się pohamować:
Ze słów można uczynić pistolet. Morderstwo pierwszego stopnia. Nieodnotowane w żadnej policyjnej kronice

Komentarze